Euroweek - Szkoła Liderów. 30.07 - 3.08.2014.
Gorąca relacja z Euroweek! Mamy dowód na to, że wakacyjny obóz językowo-szkoleniowy może być meeeegaaa!!!
Dzień pierwszy 30.07 - Czy ktoś tutaj mówi po polsku?!
O godzinie 11 tak po prostu wyjechaliśmy sobie spod szkoły w Wawrzeńczycach, 8 uczniów (Daria, Iza, Eunika, Klaudia, Natalia, Dominika, Monika i Arek) pod opieką dwóch nauczycielek pani Beaty Mes-Jordan i pani Renaty Pomykalskiej. Podróż niedługa, całkiem przyjemna i około godziny 17 już zakwaterowaliśmy się w ośrodku. Po rozpakowaniu rzeczy wszyscy wspólnie udaliśmy się na kolację. Po kolacji rozpoczęło się uroczyste powitanie uczestników oraz nauczycieli i oficjalnie rozpoczęliśmy szkolenie. Prowadzący szkolenie wolontariusz z Azerbejdżanu przedstawił się jako Mirnizami ?bdülzad? i zapoznał nas z programem kursu. Następnie przedstawił nam pozostałych wolontariuszy, z którymi mieliśmy pracować przez kolejne 3 dni: Aybike (Turcja), Batuhan (Turcja), Teo (Łotwa), Żanis (Łotwa), Vivian (Kenia), Antonio (Rumunia), Telma (Portugalia), Prim (Indie). Dowiedzieliśmy się, że nasi szkoleniowcy nie mówią po polsku nic oprócz kilku prostych zwrotów typu: Jak się masz?, Co ty robisz?, Smacznego itp., i że będziemy musieli przez całe 3 dni mówić tylko, ale to tylko po angielsku. Jedyną osobą, która się z tego powodu ucieszyła był pani Renata, w końcu po to nas tutaj przywiozła. Mirmizami zobaczył nasze nietęgie miny i powiedział, żebyśmy się nie obawiali, bo na pewno będziemy zadowoleni ze szkolenia, a gdy przyjdzie czas wyjazdu, będziemy płakać, że to już koniec. Hmm... zobaczymy. Nasz dzień zakończyliśmy warsztatami integracyjnymi podczas których omawialiśmy nasze oczekiwania związane z kursem Euroweek. Zajęcia odbyły się już oczywiście w języku angielskim. Potem tańce i dyskoteka czyli integracja grupy. Tak więc miło zaczęliśmy euroweek i pierwszy dzień można uznać za udany i spełniony ;))
Dzień drugi 31.07 - speak English, no Polish here, please. Maasaakraa!!!
O godz. 8.30 zeszliśmy na śniadanie, a po nim w naszym planie był 'Energizer', który polegał na grach oraz tańcach. Na pewno pomogło to nam już całkiem się obudzić. Kolejnym punktem w planie było prowadzenie autoprezentacji. Zostaliśmy podzieleni na 4 dwuosobowe grupy i naszym zadaniem było przeprowadzenie miedzy sobą rozmowy po angielsku, aby zdobyć jak najwięcej informacji o naszym partnerze. Informacje, które mieliśmy zdobyć to między innymi: imię, rodzina, plany na przyszłość, hobby, umiejętności, ulubione jedzenie, podróżowanie. Po ich zdobyciu należało opowiedzieć wszystkim zebranym o danej osobie, po angielsku. Był to dobry sposób na poznanie siebie nawzajem. Myślę, że wszyscy dobrze się spisali. Następnie obejrzeliśmy prezentację na temat "Szoku kulturowego". Naszym wolontariuszom chodziło o przedstawienie najważniejszych aspektów kultury danego państwa i tego, jak się od siebie różniły. Były to m.in: powitania, tradycyjne jedzenie, pogoda. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych faktów, np. w Turcji witając się z dziadkiem lub babcią należy pocałować go/ją w rękę, natomiast w Kenii podczas rozmowy niezmiernie waży jest kontakt wzrokowy. Później mieliśmy okazję poznać Turcję, dzięki prezentacji przygotowanej przez wolontariuszy z tego kraju: Aybike i Batuhana. Prezentacja zawierała wszystkie podstawowe informacje na temat Turcji oraz wiele ciekawostek. Po prezentacji udaliśmy się na spacer po okolicy, mimo deszczu spacerowało nam się bardzo przyjemnie. Między zajęciami odbyło się także losowanie tzw. sekretnego przyjaciela. Należało na kartce napisać swoje imię i nazwisko, wrzucić do pudełka, a następnie wylosować jedną osobę, której należało kupić lub wykonać jakiś drobny upominek, który miał być wręczony w ostatnim dniu szkolenia . Następnie obiad, a potem odwiedził nas Antonio, który przedstawił prezentację o Rumunii, dzięki której z pewnością pozbyliśmy się paru stereotypów na temat tego kraju i jego obywateli. Wreszcie zostaliśmy podzieleni na 2 grupy, gdzie przydzielono nam 2 wolontariuszy. Rozmawialiśmy o ich pochodzeniu, o naszych zainteresowaniach, a także uczyliśmy się podstawowych wyrażeń w ich języku. Było bardzo wesoło, gdy zaproponowaliśmy, aby powtarzali nasze łamańce językowe. Potem wszyscy poszliśmy na kolację, a po niej odbyła się dyskoteka oraz karaoke. Wykończeni wszystkimi zajęciami, koło 22 poszliśmy do swoich pokoi.
Dzień trzeci 01.08 - Szei Szei - no disco today!
Jak co dzień, o godz. 8.30 udaliśmy się na śniadanie. Po posiłku po raz kolejny odbyły się gry i konkurencje, zwane "Energizer". Potem obejrzeliśmy prezentacje o Łotwie, Portugalii oraz Indiach. Nasi wolontariusze wspaniale przedstawili nam ich rodzinne państwa. Po takich prezentacjach z pewnością każdy z nas ma ochotę odwiedzić te niezywkłe kraje. O 14 poszliśmy na obiad, a potem obiedzie Nizami, który prowadził całe szkolenie, rozmawiał z nami na temat różnych wartości: tolerancji, uprzedzeniach itp. Wymienialiśmy także stereotypy dotyczące kobiet i mężczyzn. Dyskusja na temat stereotypów była niezwykle zawzięta. Następnie zostaliśmy podzielenie na grupy i otrzymaliśmy zadanie, które polegało na wymyśleniu nieistniejącego produktu i opisanie go. Produkty wymyślone przez nas to: maszyna/studio do całkowitej zmiany wyglądu, perfumy o zapachu Nutelli, tabletki szybko zwalczające skutki uboczne imprezy i smartfon z funkcją oglądania telewizji. Samo wymyślenie produktu było nie lada wyzwaniem, a potem musieliśmy opowiedzieć o nim w języku angielskim rzecz jasna, przed całą grupą. Pozostali zadawali nam pytania na wzór konferencji prasowej. Było to ciekawe doświadczenie. Później dostaliśmy nowe zadanie, którego polegało na wymyśleniu nowego państwa. Każde z naszych wymyślonych państw musiało mieć między innymi tradycyjny taniec oraz jedzenie, flagę, hymn, walutę i stolicę.
Naszym zadaniem było również wymyślić kilka podstawowych słów i powitań w języku obowiązującym na terenie naszego wymyślonego państwa. Dla nas wszystkich była to niezwykle ciekawa zabawa. Następnie udaliśmy się na kolację, a później do swoich pokoi. Po tak ciężkim dniu nie mieliśmy siły na dyskotekę.
Dzień czwarty 02.08 - Mission Impossible?
Po śniadaniu, około godz. 10 wyjechaliśmy do Kłodzka. Na miejscu zwiedziliśmy dość małe, ale bardzo piękne miasto. Kupiliśmy także prezenty dla naszych sekretnych przyjaciół. Po spacerze w Kłodzku wróciliśmy do Długopola Dolnego i udało nam się wygospodarować trochę czasu przed zajęciami, aby pójść na basen, który znajdował się na terenie ośrodka. Bawiliśmy się tam świetnie. Jednak musieliśmy wrócić na nasze zajęcia, w końcu to szkolenie, a nie wczasy. Viviane przedstawiła nam prezentacje o Kenii i wreszcie Nizami pokazał swoją prezentację o Azerbejdżanie, na którą czekaliśmy najbardziej. Obydwie prezentacje były bardzo ciekawe. Następnym punkcie w planie była "Debata Oksfordzka". Podzielono nas na grupy, każda z nich dostała temat, który miała poprzeć dziesięcioma pozytywnymi argumentami, a inna grupa dostawała temat o przeciwnym znaczeniu i także szukała dziesięć argumentów na jego poparcie (np.: Rodzina jest ważniejsza niż przyjaciele vs Przyjaciele są ważniejsi niż rodzina) Następnie należało rozmawiać z grupą, która posiadała kontrargumenty i wybrać nie pasujące nam argumenty i uzasadnić swój wybór sąsiedniej grupie. Było to trudne, ale sprawdziliśmy dzięki tej debacie swoje umiejętności językowe. Gdy już myśleliśmy, że najgorsze za nami dostaliśmy zadanie-petardę: mission impossible! Była to lista 10 zadań, które mamy wykonać, a wśród nich; ułożyć piosenkę o Euroweek i zaśpiewać ją, wykonać plakat o Euroweek, stworzyć logo Euroweek, nagrać własną wersję video Happy, położyć na stole produkty, których nazwy zaczynają się na każdą literę alfabetu od A do Z, napisać 15 powodów, dlaczego lepiej jest być na Euroweek niż w domu, napisać słowo Euroweek nie używając przyborów do pisania ani papieru i tak dalej, a na to wszystko mieliśmy 40 minut! Wszyscy rzuciliśmy się do realizacji misji, a pomagały nam w tym oczywiście nasze panie Beata i Renata. Dzięki współpracy w grupie niezwykle szybko uporaliśmy się z tymi wszystkimi zdaniami, byliśmy dumni, że wyszły nam one świetnie, ale i tak czekaliśmy co na to powie Nizami. Na szczęście zadanie zostało uznane za wykonane i oficjalnie ukończyliśmy szkolenie. Na koniec pobytu w Długopolu Dolnym pozostało nam tylko pożegnanie. Usiedliśmy wszyscy: uczniowie, nauczyciele i wolontariusze i opowiedzieliśmy jak czuliśmy się na Euroweeku i co nam się tam najbardziej podobało. Otrzymaliśmy także certyfikaty uczestnictwa. Na koniec wręczyliśmy prezenty swoim sekretnym przyjaciołom. Sprawdziły się słowa Nizamiego z pierwszego dnia - nikt z nas nie chciał jeszcze wyjeżdżać i żegnać się z tak świetnymi ludźmi, których tutaj poznaliśmy. Pożegnanie nie obyło się bez łez. Myślę, że wszystkim podobał się ten kurs i wspólnie spędzony czas. Wszyscy ciężko pracowaliśmy, a przy tym świetnie się bawiliśmy. Po pożegnaniu rozeszliśmy się do swoich pokoi i spakowaliśmy walizki.
Dzień piąty 03.08 - jeszcze tutaj wrócimy!
Nikt nie chciał jeszcze wyjeżdżać i widać było po naszych minach, że każdy zostałby jeszcze w Długopolu przynajmniej 2 tygodnie. Był to niezwykły wyjazd, pozostawiający wiele radosnych chwil, wspomnień i nowych znajomości. Na pocieszenie otrzymaliśmy obietnicę od pani Renaty, że na pewno tutaj wrócimy na kolejną edycję Euroweek. Wyjechaliśmy koło 10 i w drodze powrotnej zawitaliśmy do zamku w Mosznej. Zamek, który tak naprawdę jest pałacem, to niezwykła budowla powstała w połowie wieku XVII. Część środkowa zastąpiła dawny pałac barokowy, który w roku 1896 spłonął i został odbudowany w pierwotnym kształcie. Do roku 1900 powstała najbardziej okazała część wschodnia w stylu neogotyckim, a w latach 1912-1914 dobudowano, skrzydło zachodnie w stylu neorenesansowym. Do zeszłego roku funkcjonowało tam Centrum Terapii Nerwic przeniesione obecnie do nowego budynku. Po zwiedzeniu wnętrza zamku udaliśmy się w dalszą drogę do domu. Pobyt w Długopolu Dolnym był jak najbardziej udany!
Myślę, że wrócimy tam wkrótce w podobnym składzie :)
Daria Skóra.